Ewidencja ekspozycji – jak spełnić wymogi PAA i uniknąć kary za przekroczenie limitów?

We wpisie przeczytasz

„Mam zalegalizowaną pracownię rentgenowską, mam zezwolenie PAA, mogę się skupić na leczeniu zwierząt”. Tak czasem myślą właściciele lecznic – aż do wizyty inspektora dozoru jądrowego, który zażąda ewidencji ekspozycji i zagrozi karą finansową lub zamknięciem pracowni. Czy to realne zagrożenie? I jak temu zapobiec?

Co można wyczytać w zezwoleniu PAA?

Zezwolenie wydane przez Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki nie jest najciekawszą lekturą, ale nie można go bez czytania chować do szuflady.

Przede wszystkim dowiemy się z niego, na co zostało wydane zezwolenie, czyli kto, gdzie i jaką działalność w narażeniu może prowadzić.

Mamy więc tu wskazany podmiot gospodarczy („jednostkę organizacyjną”), konkretną placówkę („komórkę organizacyjną”) i jej dokładny adres. Dowiemy się też, gdzie możemy „uruchomić pracownię rentgenowską” (pod jakim adresem, w którym budynku, na którym piętrze) i jakie konkretnie „urządzenie wytwarzające promieniowanie jonizujące” możemy stosować.

Zezwolenie wskazuje też, czy z naszego rentgena możemy korzystać w pracowni czy w terenie (czy i tu, i tu). Uwaga: stosowanie urządzenia rentgenowskiego w terenie jest w praktyce zarezerwowane dla lekarzy weterynarii pracujących z dużymi zwierzętami ­– głównie końmi. Zezwolenia „na teren” nie można traktować jako furtki do legalnej pracy w dowolnym pomieszczeniu placówki, albo w placówkach weterynaryjnych podlegających pod inne podmioty prowadzące.

Beneficjenci zezwolenia często sprawdzają, czy poprawnie wpisano ich nazwę, adres i typ rentgena, po czym przestają czytać dalej. To duży błąd, bo kluczowe informacje znajdują się w dalszej części zezwolenia.

Warunki? Jakie warunki?

Do około 2015 r. zezwolenie najczęściej kończyło się lakonicznym sformułowaniem „zezwolenie zostaje wydane bezterminowo”.

Usypiało to czujność właścicieli lecznic, którzy byli przekonani, że skoro mają „kwit”, to nic więcej nie trzeba. Z błogiego letargu wybijała ich dopiero wizyta inspektorów dozoru jądrowego Państwowej Agencji Atomistyki oraz groźba kary finansowej i/lub cofnięcia zezwolenia za prowadzenie działalności niezgodnie z jego warunkami.

Właśnie – jakimi „warunkami”, skoro w treści zezwolenia nic o tych warunkach nie ma?

Działalność zgodna ze złożonymi dokumentami

„Warunki” faktycznie mogły nie zostać wpisane wprost do dokumentu zezwolenia. Należy jednak pamiętać, że zezwolenie zostało wydane na podstawie dołączonych do wniosku dokumentów.

A w nich znajdowała się między innymi deklaracja, że kierownik jednostki organizacyjnej (a więc osoba, która ma prawo działać w imieniu podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą – nie mylić z kierownikiem zakładu wpisanym do izby weterynaryjnej) po uzyskaniu zezwolenia będzie wykonywać działalność w określony sposób. W szczególności – „zgodnie z obowiązującymi przepisami”.

W zezwoleniach wydanych po 2015 r. coraz częściej można było znaleźć formułkę: działalność będzie wykonywana zgodnie ze złożonymi dokumentami wynikającymi z Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 30 czerwca 2015 r., w sprawie dokumentów wymaganych przy składaniu wniosku o wydanie zezwolenia na wykonywanie działalności związanej z narażeniem na działalnie promieniowanie jonizującego albo przy zgłoszeniu wykonywania tej działalności.

Tu już nie ma przebacz. Jeśli działalność ma być „wykonywana zgodnie z dokumentami”, to kierownik jednostki organizacyjnej nie może zasłaniać się tym, że nie znał swoich obowiązków. Warto odświeżyć lekturę dokumentów, które wraz z oryginałem wydanego zezwolenia są podstawową dokumentacją działalności w narażeniu. Albo wręcz – przeczytać je po raz pierwszy.

W tym momencie część z Was może się zastanawiać, co zrobiliście z oryginałem zezwolenia i powiązaną z tym zezwoleniem dokumentacją. Niestety takie dokumenty dość często „giną w akcji”. Jeśli tak się stało w Waszym przypadku – napiszcie do nas. Pomożemy.

Z dokumentów wynika liczba ekspozycji

Wykonywanie działalności zgodnie z warunkami wydanego zezwolenia w praktyce oznacza również, że urządzenie rentgenowskie nie będzie stosowane w wymiarze większym, niż wynikałoby to z obliczeń, na podstawie których zaplanowane i zrealizowane zostały osłony radiologiczne.

Jeśli w obliczeniach będących integralną częścią dokumentacji dołączonej do wniosku o uzyskanie zezwolenia było napisane, że aparat rentgenowski nie będzie pracował częściej niż 10, 30 albo 50 razy w tygodniu, oznacza to, że kierownik jednostki organizacyjnej ma obowiązek zadbać, aby te liczby nie były przekraczane.

Jeśli zdjęć (ekspozycji) jest w praktyce więcej, to znaczy, że działalność jest prowadzona niezgodnie z warunkami wydanego zezwolenia i w przypadku kontroli może oznaczać to karę.

Dozór jądrowy pyta o ewidencję ekspozycji

To, że nie jest to tylko teoretyczne ryzyko, okazało się w 2022 r. przy wzmożonych kontrolach zdalnych prowadzonych przez dozór jądrowy PAA. Inspektorzy dozoru żądali od kierownika jednostki dostarczenia kopii ewidencji prowadzonej ekspozycji od dnia uzyskania zezwolenia do chwili obecnej. Ale jakiej ewidencji, skoro ani w zezwoleniu, ani w dokumentach powiązanych nie było o niej mowy?

Dlatego kontrolowane zakłady często odpowiadały „nie prowadzimy ewidencji ekspozycji, bo nie była wymagana” albo „nie prowadzimy ewidencji ekspozycji, ale deklarujemy, że nie przekraczamy X zdjęć tygodniowo”.

Urząd w takiej sytuacji nakazywał natychmiast wdrożyć praktykę prowadzenia ekspozycji oraz wprost określał, jak taka ewidencja powinna wyglądać.

Takie zalecenie pokontrolne oznacza, że prowadzenie ewidencji jest wymagane, nawet jeśli nie wynika to wprost z zezwolenia.

Wymóg ewidencji może też wynikać z zezwolenia

Od kilku lat Państwowa Agencja Atomistyki wpisuje wymóg prowadzenia ewidencji ekspozycji wprost do warunków wydanego zezwolenia. W treści zezwolenia można wtedy znaleźć dwa zapisy:

  1. aparat rentgenowski będzie stosowany w uruchomionej pracowni / w terenie w wymiarze do X ekspozycji tygodniowo
  2. prowadzona będzie ewidencja wykonanych ekspozycji uwzględniająca datę oraz imię i nazwisko pracownika dokonującego ekspozycji

Jeśli w warunkach wydanego zezwolenia znajdziecie takie zapisy, nie ma innej możliwości – ewidencję prowadzić trzeba.

Jak prowadzić ewidencję ekspozycji?

W tym zakresie nie ma konkretnych wytycznych.

Najlepiej byłoby eksportować raporty bezpośrednio z oprogramowania. Niestety – na dzień pisania artykułu – jego producenci nie zapewniają jeszcze takiej możliwości. Są oczywiście karty pacjentów, ale raportów ewidencji ekspozycji –nie ma.

Lekarze weterynarii w tym zakresie są więc trochę pozostawieni samym sobie. Czasem prowadzą ewidencję w zewnętrznym arkuszu kalkulacyjnym, czasem analogowo – w leżącym przy komputerze zeszycie.

W każdym przypadku jest to czynność dodatkowa, zupełnie niezwiązana z leczeniem zwierząt. Przy dziesięciu zdjęciach tygodniowo – można to zaakceptować, ale przy stu – zaczyna być czynnością znienawidzoną, której wiarygodność i dokładność z tygodnia na tydzień spada…

Zapis o tygodniowej liczbie ekspozycji nie precyzuje również, czym jest tydzień. Czy tydzień zaczyna się w poniedziałek? Czy jeśli w jednym tygodniu zrobiliśmy o dwa zdjęcia za dużo, a w kolejnym zrobiliśmy o dziesięć mniej niż możemy, to czy jest dobrze czy źle?

Należy tu zachować oczywiście zdrowy rozsądek i oczekiwać, że inspektorzy dozoru jądrowego zdrowy rozsądek zachowają również.

Skąd się biorą kłopoty z przekraczaniem limitu?

Na etapie składania wniosku o wydanie zezwolenia inspektor przygotowujący wniosek powinien zadać właścicielom praktyki weterynaryjnej trudne pytanie:  „ile zdjęć rentgenowskich planujecie wykonywać?”.

Jeśli takie pytanie nie padło, można niestety przypuszczać, że warunki wydanego zezwolenia nie odzwierciedlają faktycznych potrzeb radiologicznych placówki.   

Jeśli takie pytanie jednak padło, to na podstawie uzyskanej odpowiedzi oraz przyjętych na tej podstawie maksymalnych parametrów pracy wynikających z dokumentacji technicznej projektant wskazał wymagane do wdrożenia osłony radiologiczne.

Oszacowanie „maksymalnej liczby zdjęć w skali tygodnia” – szczególnie dla lekarzy weterynarii, którzy dopiero otwierają swoje pierwsze pracownie – bywa kłopotliwe.

Bo niby skąd mają wiedzieć?

Jeśli współpraca przy legalizacji została podjęta z niedoświadczonym inspektorem, mogło się okazać, że zezwolenie zostało wydane – na przykład – na pięć ekspozycji tygodniowo, a taką liczbę zdjęć pracownia wykonuje w dwie godziny dyżuru…

Ale z drugiej strony –  nawet jeśli projektant zaplanował liczbę ekspozycji z odpowiednim zapasem (często z trudem przekonując właściciela lecznicy do większej inwestycji w osłony radiologiczne), to wpisany w zezwolenie limit 100 albo 200 zdjęć tygodniowo też może się okazać niewystarczający. Bo przecież każdemu pacjentowi można wykonać 5 albo 10 projekcji. A każda z nich liczy się jako pełnoprawna ekspozycja…

Co właściwie ewidencjonować: ekspozycje czy ich parametry?

Skoro przy tym jesteśmy, to zastanówmy się jeszcze nad najważniejszym – dlaczego ewidencja ekspozycji ma aż takie znaczenie?

Idea stojąca za tym wymogiem jest następująca: sposób pracy z urządzeniem rentgenowskim powinien zapewnić bezpieczeństwo radiologiczne personelu, klientów oraz osób postronnych znajdujących się dookoła miejsca pracy.

Jeśli obliczenia osłon radiologicznych zostały wykonane przy określonych założeniach, to te założenia powinny znajdować odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pełna zgoda. Tylko czy przyjmowanie maksymalnych parametrów pracy dla każdej projekcji rzeczywiście odzwierciedla warunki kliniczne?

Jeśli prowadzący diagnostykę lekarz weterynarii ustawia generator rentgenowski na parametry nie większe niż 60 kV i 4 mAs, to czy nie jest przesadą przyjmowanie, na etapie projektowania pracowni, parametrów maksymalnych generatora (czyli np. 100 kV i 100 mAs)?

Odpowiedź jest oczywista. To jest przesadą. Ale niestety przez długi czas nie udało się przekonać do tego podmiotu wydającego zezwolenie.

A co gdyby – zamiast ewidencjonować liczbę ekspozycji – można było prowadzić ewidencję nastaw prądowo-czasowych konkretnych ekspozycji? I gdyby warunki zezwolenia nie określały „dopuszczalnej tygodniowej liczby ekspozycji”, tylko dopuszczalne maksymalne tygodniowe obciążenie prądowo-czasowe”?

Warunki tak wydanego zezwolenia w sposób najbardziej zbliżony do rzeczywistości klinicznej odzwierciedliłyby narażenie od wyemitowanej wiązki promieniowania, a możliwości „legalnej” diagnostyki wzrosłyby kilkunastokrotnie – bez konieczności inwestowania w dodatkowe osłony radiologiczne.

Nowy typ zezwolenia PAA

No i teraz dobra wiadomość. Od czwartego kwartału 2022 r. nasi klienci otrzymują takie właśnie zezwolenia: z warunkiem maksymalnego tygodniowego obciążenia prądowo-czasowego.

Wypracowaliśmy sposób argumentacji, odnoszący się do ewidencjonowania parametrów ekspozycyjnych w praktykach weterynaryjnych, który dozór jądrowy Państwowej Agencji Atomistyki uznał za spełniający wymagania ochrony radiologicznej.

Dzięki temu nasi klienci nie muszą martwić się o to, czy aby nie przekraczają dopuszczonych w zezwoleniu wolumenów zdjęć. Jeśli tylko prowadzą ewidencję parametrów ekspozycji i zrealizowali wymagane osłony (a my już o to zadbamy, że tak będzie) – spełnienie warunków wydanego zezwolenia przestanie być koszmarem. Jeżeli planujesz rozpocząć działalność z aparatem RTG, poczytaj o legalizacji.

Jeśli Twoja praktyka posiada już wydane zezwolenie na stosowanie aparatu rentgenowskiego, ale obawiasz się, że regularnie przekraczasz limity wskazane w jego warunkach – skontaktuj się z nami –  pomożemy!

Newsletter

W naszym newsletterze regularnie wysyłamy informacje przydatne dla lekarzy weterynarii. Zapisz się poniżej:

We wpisie przeczytasz

Newsletter

W naszym newsletterze regularnie wysyłamy informacje przydatne dla lekarzy weterynarii. Zapisz się poniżej: