Czy z rentgena wychodzi promieniowanie, czyli kto powinien trzymać zwierzę w czasie diagnostyki

We wpisie przeczytasz

Czy z rentgena wychodzi promieniowanie? Albo inaczej, bardziej profesjonalnie: czy urządzenie rentgenowskie wytwarza promieniowanie jonizujące?

Tak, wytwarza.

Nie będziemy tu jednak omawiać fizycznych aspektów powstawania promieniowania X w urządzeniach rentgenowskich.

Chcemy Wam uświadomić, że praca w narażeniu nawet przy niewielkich dawkach promieniowania (ale otrzymywanych regularnie) może być szkodliwa.

Pięć kategorii lecznic weterynaryjnych

Przy okazji prowadzonych przez nas szkoleń z ochrony radiologicznej poruszamy temat trzymania zwierząt przez lekarzy podczas diagnostyki aparatem rentgenowskim. Zawsze wywiązuje się ciekawa rozmowa.

Wyróżniliśmy pięć kategorii lecznic. Pierwsza – lecznice, w których zwierzę zawsze jest trzymane przez lekarza. Druga – trochę tak, trochę siak, ale raczej przez lekarza. „ Wiecie, jak jest”. Trzecia – lecznice, w których zwierzęta zawsze są w sedacji. Czwarta – trochę tak, trochę siak, ale raczej przez opiekuna. Piąta – lecznice, w których zwierzę zawsze jest trzymane przez opiekuna.

Można powiedzieć – oczywista oczywistość. To prawda. Nasza obserwacja prowadzi dalej – przyjęta metoda pracy, niczym papierek lakmusowy, odzwierciedla wiedzę pracowników (i właścicieli) na temat szkodliwości pracy w narażeniu.

Podczas takich dyskusji na otwartym forum czasem okazuje się, że pracownicy inaczej postrzegają codzienną pracę niż właściciel (tj. formalne procedury sobie, a rzeczywistość sobie).

Bywa, że asysta opiekuna w diagnostyce nie do końca każdemu odpowiada. Szczególnie w przypadkach, w których pracownicy od lat przytrzymują zwierzęta podczas diagnostyki, a szkolenie z ochrony radiologicznej jest pierwszą okazją do wyrażenia wątpliwości w tym zakresie – „czy to aby na pewno jest bezpieczne?”.

Jako inspektorzy ochrony radiologicznej obsługujący setki praktyk weterynaryjnych w Polsce poznaliśmy chyba wszystkie argumenty „za” i „przeciw” dotyczące przytrzymania zwierząt przez lekarzy z perspektywy skuteczności klinicznej.

Zauważyliśmy, że praktyki weterynaryjne, w których zwierzęta podczas diagnostyki są albo w sedacji, albo są przytrzymywane wyłącznie przez opiekunów zwierząt, wyróżnia jedna cecha – właściciele są świadomi szkodliwości promieniowania jonizującego.

W praktykach weterynaryjnych, w których to lekarz trzyma zwierzę podczas diagnostyki obrazowej, z reguły spotykamy się ze stwierdzeniami „jakie znowu promieniowanie”. „Przecież to nowoczesne urządzenie, nic nie sieje”. „Kupiliśmy licznik Geigera – nic nie pokazuje, moi pracownicy są bezpieczni”.

To jest to promieniowanie czy nie?

Zanim odpowiemy na to pytanie, stanowczo podkreślmy – rutynowe trzymanie zwierząt w czasie diagnostyki obrazowej z urządzeniami rentgenowskimi przez personel lecznicy jest niezgodne z zasadami ochrony radiologicznej, wprowadza niepotrzebne narażenie oraz – w przypadku wykrycia przez dozór jądrowy – może skutkować konsekwencjami prawnymi.

Wiemy, że są sytuacje, w których zwierzęta nie mogą być poddane sedacji, a umiejętne przytrzymanie przez doświadczonego lekarza to jedyna szansa na przeprowadzenie skutecznej diagnostyki. Tylko że ta furtka zdecydowanie zbyt często jest wykorzystywana w naszym kraju i z procedury wyjątkowej stała się procedurą rutynową.

I nie jest to tylko nasze zdanie, ale również lekarzy weterynarii, którzy dopiero po pierwszym szkoleniu z ochrony radiologicznej poczuli niepokój.

To jest to promieniowanie czy nie?

A więc jeszcze raz. Jest. Nowoczesne urządzenia rentgenowskie różnią się od tzw. „ demobilu” m.in. skutecznością tłumienia promieniowania ubocznego (a więc tego niechcianego, które wychodzi z urządzenia bokiem przez obudowę) czy też precyzyjnym wycięciem niepożądanego pasma energetycznego poprzez zastosowanie odpowiednich filtrów. Przy nowoczesnych urządzeniach przyłożenie miernika do obudowy powinno skutkować niewielkimi wzbudzeniami. Istotnie mniejszymi niż przy sprzęcie z lat 70.

Ale – należy pamiętać o dwóch rzeczach.

Po pierwsze – nawet jeśli pominiemy promieniowanie uboczne (skutecznie wycinane przez konstrukcję nowoczesnych urządzeń), nie można pominąć wiązki pierwotnej, czyli wiązki głównej  – skierowanej pionowo w dół, w kierunku zwierzęcia na stole zabiegowym. Nie można również pominąć wiązki rozproszonej od tkanki zwierzęcia, rozchodzącej się sferycznie po całym pomieszczeniu pracowni. Jeśli stoicie przy stole rentgenowskim 50 razy w tygodniu, to 50 razy w tygodniu Wasze ręce są narażone na wiązkę promieniowania pierwotnego, a reszta ciała na wiązkę promieniowania rozproszonego (np. soczewki oczu – z reguły nieosłonięte). Niewielka dawka jednorazowa wymnaża się pięćdziesięciokrotnie tygodniowo oraz średnio 2500-krotnie w ciągu roku…

Po drugie – pomiar trzeba umieć wykonać. Wykonanie pomiaru promieniowania bez wykorzystania fantomu spowoduje, że cała wiązka pierwotna trafi w podłogę. Wykonanie pomiaru z wykorzystaniem fantomu, ale nieskalibrowanym licznikiem, którego fizyczne ograniczenia nie doprowadzą do stanu wzbudzenia przy impulsach krótszych niż 2 sekundy oraz energiach niższych od 100 keV, będzie całkowicie niemiarodajne przy próbie pomiaru mocy dawki generatorów rentgenowskich ustawionych na typowe, weterynaryjne parametry pracy (60 kV, <20 mAs).

Od dawna już tak pracujemy i nic się nikomu nie stało

To częsty argument. Problem polega na tym, że w przeciwieństwie do narażenia na bardzo duże dawki, w których objawy pojawią się na pewno i to w ciągu kilku minut od zdarzenia, narażenie na małe dawki ma charakter losowy i jego skutki mogą się pojawić po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia regularnego narażania.

Musimy pamiętać, że jako ludzkość nadal uczymy się promieniowania jonizującego. Dawki graniczne, definiowane ustawowo, są systematycznie zmniejszane (ostatnia zmiana dopuszczalnej dawki granicznej dla soczewki oka nastąpiła w 2019 roku), a zmiany prawne następują dopiero po latach od pierwszych obserwacji niepokojących wzorców (np. późna zachorowalność na kataraktę radiacyjną u lekarzy systematycznie wykorzystujących w pracy śródoperacyjne aparaty rentgenowskie).

Tak więc „od dawna już tak pracujemy i nikomu nic się nie stało” jest argumentem nietrafionym i nie wolno nim usprawiedliwiać pracy niezgodnej z zasadami ochrony radiologicznej. Jeśli pracujecie w narażeniu na promieniowanie jonizujące, jeśli zatrudniacie ludzi w narażeniu na promieniowanie jonizujące, nie możecie sobie pozwolić na lekceważenie tego czynnika szkodliwego dla zdrowia. Promieniowanie jonizujące jest szkodliwe. Zjawisko hormezy radiacyjnej (tj. stymulującego działania małych dawek promieniowania) jest już całkiem nieźle udokumentowane, ale w żadnym razie nie może tłumaczyć stosowania błędnej procedury eksploatacyjnej urządzenia rentgenowskiego. Tak więc – „strzelmy sobie kilka zdjęć do porannej kawusi” – niech lepiej zostanie w sferze żartu.

Newsletter

W naszym newsletterze regularnie wysyłamy informacje przydatne dla lekarzy weterynarii. Zapisz się poniżej:

We wpisie przeczytasz

Newsletter

W naszym newsletterze regularnie wysyłamy informacje przydatne dla lekarzy weterynarii. Zapisz się poniżej: